Było wczoraj – pamiętasz? Jest dzisiaj – wiesz to? Będzie jutro – jak to sobie wyobrażasz? Odpowiedzi wcale nie są oczywiste. Tempo życia i bezrefleksyjność wymuszona czy bezwiedna obciążają człowieka tak mocno, że wielu z nas nie bierze pod uwagę, iż wszystko ma swoje przyczyny, ma swoją istotę i naturę oraz ma swój cel.
Namawiam jednak do podjęcia wysiłku przemyślenia opisanego wyżej łańcucha okoliczności (niektórzy nazywają to procesem przyczynowo-skutkowym, ale to według mnie rodzaj zawężenia). Dobrze jest bowiem wiedzieć o sobie więcej niż tylko to, co sygnalizują nam fizjologia, zmysły czy nawet wrażenia rejestrowane przez umysł. Rzecz w tym, by dostrzec w sobie coś więcej niż wspomniane impulsy. Chciejmy docenić w sobie człowieczeństwo, a tym samym docenić je w innych ludziach. To mogłoby zmienić wiele w naszych wzajemnych odniesieniach na co dzień.
Przyznać trzeba, że wiele (zbyt wiele!) jest sytuacji, które nie ułatwiają, a wręcz utrudniają uświadomienie sobie nadzwyczajnej niepowtarzalnej godności osoby ludzkiej. Od zarania dziejów pojedynczy człowiek i całe społeczności zderzają się z poglądami i systemami negującymi ową wyjątkowość osoby ludzkiej na tle wszystkiego, co ją otacza.
- Wizja człowieka jako osoby jest konsekwentnie niszczona, choć na pierwszy rzut oka można tego nie zauważyć. Dla przykładu ten sam międzynarodowy organ, który 10 grudnia 1948 roku ogłosił Powszechną Deklarację Praw Człowieka, pół wieku później, podczas II Światowego Zgromadzenia na temat starzenia się przedstawia propozycję zalegalizowania eutanazji. Ostatecznie, jako kompromisowe rozwiązanie problemu starości, przyjęto pomysł obniżenia jakości świadczeń zdrowotnych w stosunku do ludzi, którzy przekroczyli już określoną granicę wieku. W którym dokładnie momencie przestaje się wyczuwać osobową wartość życia?Być może wówczas, gdy zamiast o osobach zaczyna się mówić o jednostkach czy organizmach.
- Manipulacje genetyczne, sztuczne zapłodnienie, klonowanie, eutanazja, dzieci z nieznanych rodziców (…) – wszystkie te zjawiska narastają nieraz w aureoli najświętszych racji naukowych czy „humanistycznych”, są symptomami powszechnej ślepej zgody na niszczenie osoby w człowieku.
Indywidualizm i egoizm idą w parze przeciw wszystkiemu, co otwiera człowieka na siebie samego i na innych ludzi. Niezauważenie dla nas samych gromadzimy rozmaite niechęci i „nagle” zaczynamy być ich niewolnikami. Nie chcąc się do tego przyznać, przypisujemy negatywizmom cechy pozytywne. Deklaratywne zatroskanie o prawa, wolności, swobody i równości ludzkie nie ma nic wspólnego z faktycznymi decyzjami i działaniami. Zabijanie jest nazywane „uwolnieniem”, kradzież jest ukazywana jako „dzielenie się”, zdrada staje się „odnajdywaniem nowego”, marginalizowanie z powodu określonych cech czy poglądów promuje się pod szyldem „inkluzywności”, za mówienie prawdy czy wyrażanie poglądów skazuje się na mocy przepisów o „mowie nienawiści”, a wiarę w Boga definiuje się jako „wstecznictwo” (niektórzy piewcy „nowoczesności” przeciwstawiają swoje ideologie „średniowieczu” jakoby ta epoka była czasem zacofania).
Jesteśmy współcześnie mocno zanurzeni w świecie upozorowanym. Polityka, kultura, ekonomia, nauka, sport, nawet religia wtłaczane są w system medialnej preparacji. Mówi się nawet niekiedy o mediokracji i bynajmniej nie chodzi tu o tzw. „czwartą władzę”, jaką miały być prasa, radio, telewizja i od pewnego czasu jest nią przestrzeń sieci internetowej. Teraz coraz częściej politycy, twórcy, przedsiębiorcy, badacze i myśliciele, sportowcy i duchowni stają się zatomizowanym rynkiem (bazarem?) przekazów mnożonych poprzez media społecznościowe. Od skuteczności mierzonej zasięgami zależeć ma wartość ich aktywności. Czyż to nie nonsens?
- Wielką przestrzenią nadziei miała się okazać liberalna demokracja dająca ludziom w założeniach sposobność rozwoju i wyrażania samych siebie. Wraz z demokracją właściwie mieliśmy dotrzeć do kresu historii. W praktyce jednak odbiera ona osobie to, co w teorii przyznaje. Demokracja wraz ze swymi tendencjami pozostawionymi bez hamulców może w zasadzie nawet zagrozić osobie. (…) Alexis de Tocqueville mówił, że należy „wychowywać demokrację”, pozostawiona sobie „rośnie dziko”, niszcząc wartości ludzkie i prowokując ich przeciwieństwa.
- Koncentracja na dobrach materialnych, kultura konsumowania – coraz obfitszego i w pośpiechu, logika „wyścigu szczurów” i rywalizacji – wszystko to zamiast uwypuklić, zaciemnia racje przemawiające za wielkością osobowego przeżywania własnego życia.
Gdy uda się obiektywnym rozumem wznieść ponad emocjonalne subiektywizmy, możliwe staje się uzyskanie ostrzejszego i jednocześnie perspektywicznego obrazowania rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowiek rozumiany jako osoba, do rozważania czego zaprosiłem w pierwszym z rozważań minicyklu #BliżejOsoby. Sięgnąłem ponownie w niniejszym rozważaniu do książki „Między Chrystusem a Antychrystem”, w której ks. dr Robert Skrzypczak przeprowadza czytelników przez meandry odwiecznego i niekończącego się konfliktu drążącego ludzkość.
Trwa realny spór o to, kim jest człowiek. Od jego rozstrzygnięcia zależy w zasadzie wszystko, czym kierujemy się w życiu indywidualnym i międzyludzkim, w rodzinie, wspólnocie terytorialnej, narodzie i pomiędzy narodami. Odpowiedź nie będzie wynikiem głosowania większości, kompromisem czy rezultatem negocjacji pod presją rozejmu.
- TERAZ: Robert Skrzypczak, Między Chrystusem a Antychrystem, Wydawnictwo Esprit, Kraków, 2022
- POPRZEDNIO: Robert Skrzypczak, Między Chrystusem a Antychrystem, Wydawnictwo Esprit, Kraków, 2022
- W CYKLU #BLIŻEJ SŁOWA: Dziękuję za przeczytanie publikacji. Przekaż ją dalej, jeśli uważasz, że warto. Odpowiedz, jeśli chcesz i możesz, w publicznym komentarzu lub prywatnej wiadomości.