Jesteśmy ubrani w człowieczeństwo. Stwórca swojemu dziełu nadał kształt opisany, namalowany i wyrzeźbiony w formie, jaką jest ciało człowieka. Człowieczeństwo jest światu proklamowane poczęciem i zrodzeniem w nagiej cielesnej postaci. Syn Boży przyszedł na świat jako człowiek, a więc w ludzkie ciało odziane zostało nawet bóstwo Jezusa.
Pan Bóg nie ubrał nas w nic innego, bo wszystko inne jest złudną materią. Biblijny opis pierwszych kroków, jakie stawiał człowiek będąc obrazem Boga, jest powszechnie znany (nawet wśród religijnie indyferentnych osób) między innymi z tego, że ukazuje ludzi nagich. Dopiero gdy dochodzi grzechu pierworodnego, okazuje się, iż człowiek wstydzi się tego, że można go ujrzeć takim, jakim jest. Od chwili, w której człowiek rozdziera szatę nagości daną mu przez Stwórcę, w której to wyraża się prawda, iż jest na obraz i podobieństwo Boga stworzony, usiłuje zakryć swą niedoskonałość, swoją ułomność, swoje deficyty i tym samym zasłonić prawdę o sobie. Także tę, że jest dziełem Boga.
Nagość symbolizuje prawdę. Nie stymuluje wstydu, gdy we wzroku patrzącego na nas człowieka znajdujemy miłość, czyli uznanie nas takimi, jakimi jesteśmy. Nagość wydarta przemocą jest kłamstwem.
Współczesna kultura masowa zdaje się negować tę prawdę. Rozbieranie i bycie rozebranym jest przecież na porządku dziennym i nocnym. Pozbawione zasłony wstydu ciało człowieka, odarta z wartości powierzchowność ludzka, nawet sugestywnie ozdobione ubraniem lub czymś, co jest rzekomo odzieniem, traci zdolność do wzruszania w relacjach kochających się obopólnie dwojga ludzi. Niwelowana jest jego wyrazistość i wyjątkowość, czytelność i niepowtarzalność, przez które można w człowieku dostrzec osobę. Banalizacja nagości w sosie poprawnościowym mającym rzekomo chronić przed seksizmem, wstawia zdroworozsądkowo myślących ludzi w nieznośny dysonans. O tym i mnóstwie innych zjawisk nacechowanych „logiką sprzeczności” można pisać, mówić i rozmawiać bez końca.
Człowieka, w którym dusza i ciało są jednością, której każde zaburzenie dewastuje go jako całość. Związek ducha i ciała jest tym, co stanowi o wyjątkowości człowieka. Obok bowiem umysłu i zdolności jego używania, to wolna wola kierowana siłą znacznie głębszą, niż racje rozumu, najdobitniej identyfikuje istotę człowieczeństwa. Tą siłą jest sumienie – jedyny słyszalny, choć zagłuszany, głos Pana Boga w człowieku. A Pan Bóg widzi nas takimi, jakimi jesteśmy, bez zasłon… Widzi ciebie, mnie – naprawdę. Gdybyśmy umieli choć trochę bardziej patrzeć na człowieka, i na siebie, oczyma Boga… Na(ga)prawda rodzi miłość…