Udział w Mszy świętej jest dla mnie czymś tak niezwykłym, że nawet gdy doświadczam niewidzialnego szkła jakim jest niedostateczne skupienie lub niedostatek mojej wiary, będąc w świątyni i orientując się choćby wzrokiem ku ołtarzowi, przeczuwam zbawcze misterium, które nie ma skali.
Nikt nigdzie nie jest tak wszechogarniająco obecny i nigdzie nikt nie sprowadza ku człowiekowi i jego światu takiej wszechmocy, jak Jezus Chrystus, gdy przez kapłana dokonuje się na ołtarzu Najświętsza Ofiara. Znalazłem się wczoraj w którymś tam rzędzie ławek, małej i przez to mojej po trochę, kaplicy pw. św. Marii Magdaleny w Kłodzku, w której celebrowana jest Msza święta w rycie rzymskim. Po raz kolejny w tym miejscu było mi dane doświadczyć czegoś, co zwizualizować mogę jako… mżawkę latem czy może jako doznawalny jedynie nad brzegiem morza podmuch wiatru niosącego przenikające na wskroś drobinki morskiej wody. Liturgia Mszy Wszechczasów sprawia, że człowiek w całej swej słabości i nadmiarze pewności siebie jest niejako ogarnięty niewidzialną, ale realnie przemieniającą mocą uzdrawiającej łaski.
Rozmawiałem niedawno z zaprzyjaźnionym księdzem celebrującym Msze święte w rycie rzymskim (za zgodą biskupa diecezji, w której na co dzień posługuje). Jest nieco starszy ode mnie, ma za sobą ponad cztery dekady kapłańskiej drogi i dysponuje bardzo szeroką wiedzą teologiczną oraz z zakresu historii Kościoła. Był też wychowawcą kleryków i pracował na Ukrainie. Jest dosłownie skromnym i dosłownie wiernym sługą Winnicy Pańskiej. Jego silne przekonanie o duchowej wadze Tradycji Kościoła przechowywanej w liturgii szczerze wzruszyło mnie. Znamy się niemal pół wieku, więc nasza wymiana opinii była otwarta. Kapłan i laik medytujący parę godzin nad liturgią i jej znaczeniem dla Kościoła i jej wpływem na wiarę, to chyba nieczęste zjawisko.
Wyświetl ten post na Instagramie
Ks. kardynał Robert Sarah, zapytany o stosunek do liturgii tradycyjnej w Kościele wypowiedział się w 12 września 2025 r. w wywiadzie dla portalu Avvenire.it. W Kościele wszyscy ochrzczeni mają obywatelstwo, dzielą się swoim Credo i wynikającą z tego moralnością. Przez wieki różnorodność obrzędów celebracyjnych jedynej ofiary eucharystycznej nigdy nie stwarzała problemu dla władzy kościelnej, ponieważ jedność wiary była jasna. Rzeczywiście, wierzę, że różnorodność obrzędów w świecie katolickim jest wielkim bogactwem. Rytuał nie jest więc skomponowany przy biurku, ale jest owocem nawarstwiania i osadzania się teologii i kultury teologiczno-kultowej. Zastanawiam się, czy możemy „zakazać” tysiącletniego rytuału. Wreszcie, jeśli liturgia jest również źródłem teologii, jak zakazać dostępu do „starożytnych źródeł”? Byłoby to jak zakaz studiowania św. Augustyna tym, którzy chcieli poprawnie zastanowić się nad kwestiami łaski lub Trójcy Świętej.
Liturgia nie jest własnością człowieka. Wie o tym każdy teolog i jeśli nie wie, to przeczuwa to każdy katolik. Liturgia jest światłem Słowa, deszczem Łaski, mocą Ofiary i zanurzeniem w jedności z Panem Bogiem (w tym znaczeniu aktem wspólnotowym). Ks. kardynał Joseph Ratzinger w książce „Duch liturgii” wydanej w języku polskim w 2002 roku napisał: Kapłan mówi w pierwszej osobie, reprezentując Pana – „to jest Ciało moje”, „to jest Krew moja”, wiedząc, że nie mówi sam z siebie, lecz mocą otrzymanego sakramentu, że staje się głosem Innego, który teraz przez niego mówi i działa.
*…a będzie uzdrowiona dusza moja



















